Triest w maju 1945 r.
Czołgi Narodowej Armii Wyzwolenia Jugosławii (NOVJ) w drodze na Triest.
30 kwietnia 1945 siły armii jugosłowiańskiej wdarły się na przedmieścia Triestu. W nocy z 1 na 2 maja 1945 większość miasta wpadła w ręce wojsk Tito.
1 maja 1945 także Nowozelandczycy zbliżali się do Triestu. Po drugiej stronie Soczy, w stoczniowym Monfalcone (już przemianowanym na Trzic) 25 km od Triestu, natrafili na komunistów z czerwonymi chustami pod szyją i niebieskimi czapkami z czerwonymi gwiazdami na głowach. Przy drodze widać było portrety Tito, na murach zaś hasła: „Zivio Tito”(Niech żyje Tito), „Zivio Stalin”, a najczęściej widoczne było „Tukaj je Jugoslavija” (Tu jest Jugosławia). Okolicę zamieszkiwali Włosi i Słoweńcy, mimo to Tito chciał ustanowić granicę na Soczy. Na ratuszu w Monfalcone wisiała podświetlana żarówkami wielka czerwona gwiazda. Tego dnia Nowozelandczycy pojawili się także w Gorycji nad Soczą, 25 km na północ.
Następnego dnia Nowozelandczycy dalej maszerowali na Triest, nie mieli jednak poczucia żadnego wyścigu, ich kontakty z komunistami były raczej przyjazne. Gdy dotarli do miasta mieszkańcy witali ich radośnie. Ramię w ramię komuniści i Nowozelandczycy dławili resztki oporu.
Niebawem zaczęły się aresztowania, komuniści zatrzymywali także Włochów o nastawieniu proalianckim. Brygadier Gentry, dowódca wojsk nowozelandzkich zajmujących miasto, skwitował aresztowania: „Nie wiem, czy ma to coś wspólnego z polityką”. Komuniści tłumaczyli, że miasto potrzebne jest im z czysto militarnych względów. Generał Freyberg zaproponował, że w załagodzeniu nastrojów mogą pomóc… rozgrywki piłkarskie. Dalej Gentry: „Przyjechaliśmy z drugiego końca świata i byliśmy łatwowierni, nieświadomi intryg politycznych i jeszcze gorszych rzeczy”.
Freyberg oddał partyzantom Tito nadzór nad sprawami cywilnymi, sprawowała go Włosko-Słoweńska Rada Wyzwoleńcza, wspierana przez jugosłowiańskiego gubernatora wojskowego urzędującego w prefekturze. Wielu Słoweńców, wcześniej prześladowanych, poparło tę organizację. Jej jedynym zadaniem było przyłączenie Triestu do Jugosławii.
Interesy Włochów reprezentował miejscowy CLN (Comitato di Liberazione Nazionale – Komitet Wyzwolenia Narodowego), jednak już bez udziału komunistów. Włoscy komuniści wspierali bowiem dążenia Tito. Nosili czerwoną gwiazdę na włoskiej „Tricolore”, korespondent „Timesa” tak to podsumował: „Jedyna czerwona gwiazda, która się tu liczy to gwiazda na niebiesko-biało-czerwonym tle, na tle barw zwolenników marszałka Tity”. CLN stawiał bierny opór – gazetkami i ulotkami. Generał Freyberg nie przyjął delegacji CLN, autobus z włoskimi karabinierami, mającymi pomóc w utrzymaniu porządku, zawrócono.
Nie było żadnej reakcji aliantów, gdy zaczęły się aresztowania – na początek sześciu przywódców CLN i setki cywilów. Wartownicy jugosłowiańscy strzelali min. w tłum powiewający włoskimi flagami, zginęło kilka osób. Strzelano także do okien w których wisiała „Tricolore”, zabroniono wyrażania uczuć narodowych. Wszystko działo się pod pretekstem wyłapywania faszystów i kolaborantów.
12 maja 1945 w mieście pojawiły się plakaty oznajmiające, że Triest stanie się autonomicznym miastem federacyjnej republiki Jugosławii, wszystkich niezgadzających się z tym nazywano faszystami. Nasilały się represje, zamykano gazety, komuniści zajęli też rozgłośnię radiową. Terror panował w całej Wenecji Julijskiej, ludzie znikali bez śladu… w masakrze do jakiej doszło w Trieście i okolicy zginęło wg. moich danych między 5-10 tys. ludzi, Włochów i Słoweńców.