Historyczny rejs okrętu podwodnego „Perla”
Niemiecki krążownik pomocniczy (rajder) „Atlantis”. Dzisiaj zapowiadany ciąg dalszy historii okrętu podwodnego „Perla”. O tym jak Włochów widział dowódca „Atlantisa” będzie w ostatnim (trzecim) wpisie. Tymczasem pragnę dodać, że włoska literatura podkreśla dobre międzysojusznice relacje z załogą rajdera, która ofiarnie niosła pomoc „Perli”.
Zimą 1941 r. stało się niemal pewnym, że Massaua wpadnie w ręce wroga. Należało zastanowić się nad dalszym losem znajdujących się tutaj jednostki. Z czterech okrętów podwodnych jakie dotrwały do tego czasu w najgorszej sytuacji była „Perla”. Okręty oceaniczne mogły próbować nawet osiągnąć Japonię, w tym czasie najmniejszy planowano wysłać celem internowania na Madagaskar, posiadłość Vichy. W końcu zadecydowano, w porozumieniu z admirałem Karlem Dönitzem, że włoskie okręty spróbują osiągnąć bazę Betasom w Bordeaux.
1 marca 1941 port w Massaua opuścił okręt podwodny „Perla” (tenente di vascello Bruno Napp)[nie jak podał w artykule w MSiO A. Perepeczko, capitano di corvetta Mario Pouchain, w grudniu 1940 r. doszło do zmiany dowodzenia]. Najmniejszy z czterech, które miały spróbować dotrzeć do Bordeaux. Okręt nadal był poddawany pracom remontowym, utrudnionym z powodu izolacji Afryki Wschodniej, na pokładzie nie było np. sprawnego destylatora wody, a przy panujących w tym rejonie temperaturach i wilgotności powietrza często zawodziły silniki dieslowskie. Nie było wiadomym jak mały przybrzeżny okręt spisze się podczas tak długiego rejsu przez dwa oceany. Czas potrzebny na przejście „Perli” z Massaua do Bordeaux oszacowano na mniej więcej trzy miesiące.
Z pokładu usunięto wszelkie zbędne wyposażenie, w tym rezerwowe torpedy. W rejs ruszyła też zdekompletowana załoga, środki te były konieczne, by zabrać możliwie największy zapas żywności i paliwa. Dowódca jednostki dostał wyraźny rozkaz, by nie podejmować żadnych działań ofensywnych. Tyczyło się to wszystkich sommergibili, które miały trzymać się z dala od popularnych tras żeglugowych. Cała operacja miała odbyć się w ścisłej tajemnicy, a okręty za wszelką cenę miały unikać wykrycia. „Perla” już niebawem po wyjściu z portu została zaatakowana bombami głębinowymi przez samolot Bristol „Blenheim”, całe szczęście obyło się bez uszkodzeń i dalszego pościgu za Włochami.
W drodze do Francji okręt musiał dwukrotnie tankować, na szczęście na Oceanie Indyjskim znajdował się wówczas niemiecki krążownik pomocniczy „Atlantis” (kmdr Bernhardt Rogge), który spotykał się z różnymi jednostkami zaopatrzeniowymi. „Perla” miała według planu pobrać paliwo i inne zaopatrzenie w punkcie oddalonym około 450 Mm w kierunku południowy południowy wschód (SSE) od przylądka Ste Marie (Cap Sainte Marie, obecnie Cap Vohimena), leżącego na południowym krańcu Madagaskaru.